5 lat (udawanej) wojny, czyli krótka historia Battle Questa
Dlaczego walczymy?
Dawno, dawno temu, był sobie Sorontar. Później niestety został odwołany z tego samego powodu dla którego zostanie odwołany BQ, ale nie zmienia to faktu, że to właśnie larp bitewny był początkiem wszelkiej larpowej działalności 5 Żywiołów. W 2015 narodziła się impreza, która, jak się okazało, odmieniła oblicze polskich larpów bitewnych – Battle Quest! BQ stał się początkiem setek nowych znajomości i (nie boimy się tego stwierdzenia) zarzewiem renesansu larpów bitewnych w Polsce, renesansu, którego najwidoczniejszą oznaką stały się kolorowe berety na tegorocznej Koli.
Chciałoby się napisać wręcz, że sezon 2020, z co najmniej kilkoma dużymi imprezami bitewnymi, miał szansę stać się ukoronowaniem tego renesansu… No dobrze, nienajlepszy dobór słownictwa. Ale mimo, że sytuacja jest, jaka jest i terminy kolejnych imprez stają pod ogromnym znakiem zapytania, nadal chcemy wierzyć, że lato i jesień będą należały do bitewniaków! I trzymamy kciuki za to, żeby rozwijały się one co najmniej tak dobrze, jak rozwijał się BQ!
Pierwsze starcie
Pomysł na Battle Questa 2015 był prosty, ale jednocześnie rewolucyjny. Plany od początku były wielkie: stworzymy największego bitewniaka w Polsce. I w dodatku najlepszego. I z możliwie najniższym progiem wejścia. Jak nam to wyszło? W 2015 średnio.
Pomysł od realizacji dzieliły niecałe trzy miesiące, co spowodowało, że nie udało się zachęcić do udziału tylu osób, ile chcielibyśmy widzieć w Nysie. Około 80 uczestników i niezbalansowane frakcje (przedstawicieli Porządku było dwa razy więcej niż Chaosytów) spowodowały, że początki Battle Questa nie były oszałamiające. I sporo, naprawdę sporo poniżej naszych oczekiwań. Ale z drugiej strony słaba organizacja i sensowne, choć wymagające poprawek reguły (w tym bezpaskowa i bezmechaniczna walka, oparta o prostą zasadę: “Nie bądź dupkiem”) spodobały się uczestnikom na tyle, że mocno naciskali na organizację kolejnej edycji.
I właśnie ten entuzjazm uczestników i ich chęć do zaangażowania się w projekt miały stać się w przyszłości jednym z największych atutów Battle Questa.
Na zachodzie nie bez zmian
W 2016 roku przygotowania do imprezy trwały znacznie dłużej – było to widać. Na nyskich polach stanęły naprzeciwko siebie już nie Chaos i Porządek, ale wojska Imperium i Norski, znacznie lepiej zbalansowane, uzbrojone i wyposażone niż rok wcześniej – w sumie ponad 200 osób.
Postawiliśmy dla nich w szczerym polu dwa obozy – każdy z karczmą, punktami czerpania wody pitnej i wychodkami (no dobrze, te ostatnie mogły być lepsze – trzeciego dnia imprezy rzeczywiście bardzo już przypominały kapliczki Nurgle’a). Również uczestnicy włożyli w przygotowania do imprezy – obozy były naprawdę świetnie udekorowane i urządzone. Pojawiły się zorganizowane oddziały, powstałe specjalnie na Battle Questa, które w przyszłości miały się rozwinąć w wiele z wiodących dziś na battlelarpowej scenie ekip. Również poziom strojów wyraźnie wzrósł – szczególnie po stronie Imperium.
A w imperialnym oddziale startowym pojawił się, stawiając pierwsze larpowe kroki, ten który w przyszłości miał wyrosnąć na świecącą jasnym blaskiem gwiazdę sceny larpowej: twórca DJ Fashion i kreator postaci nieodżałowanej pamięci Samuela Czartowicza – człowiek, którego imienia nie musimy chyba wymieniać! Jednym słowem – spektakularny sukces. Ale my mierzyliśmy znacznie wyżej.
Rok Ciasnej Szpary
W 2017 centrum larpa znów miał się stać krasnoludzki fort, ze względu na prośby większości graczy o neutralną lokację, w której mogliby wejść w inne niż walka interakcje z przedstawicielami drugiej strony konfliktu. Tak powstało chronione magią Mistrza Kenigera Wolne Miasto Zwergburg. Miasto stało się trzecim, oprócz obozowisk Imperium i Norski, obozem na grze – miejscem dla tych (początkowo niewielu), którzy chcieli przyjechać na BQ, ale jednocześnie niekoniecznie chcieli brać udział w toczących się walkach.
Niektórzy z graczy uznali to za pomysł genialny, inni za całkowicie poroniony. Jednak żeby się dowiedzieć, jak to będzie ‘grało’ trzeba było spróbować, bo nikt w Polsce wcześniej nie robił tego typu gry na tak duża skalę – ale do tego czasu udowodniliśmy już chyba, że 5 Żywiołów to ekipa, która nie boi się żadnych wyzwań. Faktem jest, że od 2015 roku liczba chętnych do zamieszkania w neutralnym mieście była zawsze większa niż liczba miejsc w tej lokacji. To właśnie na drodze do Zwergburga rozegrała się najczęściej i najlepiej wspominana batalia wszystkich edycji BQ – słynna Bitwa w Ciasnej Szparze, zacięta warhammerowa potyczka, po której po zwycięskiej stronie na nogach pozostało zaledwie kilku wojowników, a która została stoczona tylko dlatego, że dowódca sił Imperium chciał wziąć prysznic, korzystając z zwergburskich udogodnień. Battle Quest ponownie urósł niemal dwukrotnie: w 2017 roku bawiło się w Nysie ponad 400 osób (w tym sporo gości z zagranicy).
Zarówno obozy jak i miasto były areną wielu ciekawych wydarzeń: na miejskiej arenie odbyły się dwa spore turnieje, pojawiła się karczma z prawdziwego zdarzenia, prowadzona przez Meg, Krassusa i resztę ekipy, która później przyjęła znane i lubiane w larpówku miano ‘Karczmy Pod Owczarkami’, byliśmy też świadkami chwały i śmierci wielkiego Samuela Czartowicza. Lekkie zamieszanie w czasie Wielkiej Bitwy o trzeciej nie przyćmiło sukcesu imprezy, choć skrajne wyczerpanie całego Battle Squadu i słaniający się na nogach po ostatniej bitwie Dastin dały nam wyraźny znak, że trzeba jednak popracować jeszcze nad logistyką imprezy.
Stara wojna, nowe okopy
W 2018 roku już zimą wiedzieliśmy, że ten larp musi być jeszcze większy, żeby w ogóle się odbył. Po BQ 2017 zaczęliśmy liczyć i wyszło nam niezbicie, że z finansowego punktu widzenia Battle Quest ma sens dopiero przy konkretnej liczbie sprzedanych biletów. Na szczęście zaangażowanie społeczności jest potężne i wymaganą frekwencję udało się osiągnąć dość szybko.
Na Koli w Krakowie spotykamy się z naprawdę dużą grupą zainteresowanych, zarówno stałych bywalców jak i nowych uczestników. Rozmawiamy o tym, co się zmieni i co pozostanie takie samo. Główna zmiana to wynajęcie drugiego, większego fortu i powstanie Nowego Zwergburga. Stary przestał wystarczać, bo chętnych na grę „w mieście” było naprawdę mnóstwo. Zarówno w Imperium jak i w Norsce widać wyraźny progres jeśli chodzi o przygotowanie do imprezy – jeszcze lepsza jakość strojów, jeszcze spójniejsze oddziały, coraz mniejsza ilość ludzi psujących immersję „niewarhammerowym” wyglądem czy stylistyką. Ci, którzy rok czy dwa lata temu ganiali w samych portkach i koszulach, coraz częściej mogli się pochwalić dubletami, przeszywanicami czy nawet kolczugami. Na głowach coraz więcej hełmów #kuphełm, Chaos coraz bardziej straszny. Coraz lepsza organizacja i logistyka. Na imprezie bawi się prawie 700 osób.
Ostatnia bitwa
W 2019 powstaje i rozwija się coraz więcej polskich larpów bitewnych, większość w uniwersum Warhammera, na których pojawiają się ekipy uformowane i zahartowane w bojach na BQ. Cieszymy się, że jest ich tak dużo i że BQ stało się żyzną glebą, z której duża część z nich wykiełkowała. Wspieramy je jak tylko możemy, tym bardziej, że widzimy, jak duży wpływ wywarła na nie nasza impreza.
Ekipy, które kiedyś wyglądały mocno tak sobie, które niektórzy uczestnicy Battle Questa obierali sobie jako obiekty zabawnych memów, po dwóch-trzech latach doszły do poziomu strojów i wyposażenia, z których ich członkowie mogą być dumni. Nie przejmowali się docinkami, tylko zagryzali zęby i z roku na rok poprawiali wszystko to, co poprawić trzeba było. Nawet WKN porzucił swoje drzwiczki do chlewików i generic-fantasy hełmy – dziś nulneńscy wojacy barona Schwarzwolfa wyglądają jak z ilustracji w sourcebooku Warhammer Fantasy Battle!
A w Nysie – Alvarez i de Croy. Ostatecznie potwierdzona (według danych z akredytacji) liczba uczestników BQ 2019 to 772 osoby. Znów wzrost o sto osób. Po raz pierwszy na nyskim polu bitwy pojawiła się też zorganizowana grupa z zagranicy – 32 kompania z Nuln, oddział doświadczonych duńskich larpowców. Fabularnie – wojska panny de Croy zwyciężyły w wielkiej bitwie o kontrolę nad złożami nowego minerału, a pan Alvarez został wzięty do niewoli przez dzielnych wojaków bretońskiej szlachcianki. Kontestowana wcześniej wielokrotnie zmiana stron konfliktu wyszła grze na dobre. Przeciwnik był bardziej “ludzki”, można z nim było zawrzeć czasowy rozejm, napić się piwa w karczmie na rozdrożu i wspólnie ponarzekać na okropności wojny. Wydaje się też, że panna de Croy i pan Alvarez (wielkie dzięki dla Hermiony i Wircyna) znaleźli pełną aprobatę swoich podwładnych.
Medale, awanse, nagrody
Podziękowania należą się też z pewnością Siłom Zła (które same siebie określały pieszczotliwym mianem Złodupców). Zrobiliście coś naprawdę wielkiego! Jako organizatorzy nie żałujemy nawet odrobinę tego, że daliśmy im spory kredyt zaufania i wolną rękę w wielu kwestiach. Niemal wszystkie opinie na temat ich roli w fabule, jakie do nas spływały były nie tylko pozytywne, ale wręcz entuzjastyczne.
Także miasto w tym roku żyło jeszcze bardziej, niż w latach poprzednich. Cyrk, karczma, dom uciech czy szulernia to genialne lokacje, które dały mnóstwo radości i fabularnego “mięsa” zarówno stałym rezydentom jak i odwiedzającym miasto żołnierzom. A karczma na rozdrożu? Zwarta ekipa z bratniego Oldtownu postawiła tę lokację od zera w ciągu jednej nocy i kawałka dnia. Nawet stawiający stodoły w Ohio czy Pensylwanii Amisze nie są tak szybcy i precyzyjni jak chłopaki i dziewczyny ze “Starówki”! Może wynikać to z tego, że ci ostatni, w przeciwieństwie do Amiszów, potrafią się w pracy świetnie dopingować piwem (w śladowych ilościach oczywiście), ale przyjmiemy też inne wyjaśnienia.
Znalazłaby się i łyżka dziegciu w tej beczce miodu, ale po co o niej wspominać? Jako organizatorzy uderzamy się tylko w pierś za wszystkie niedociągnięcia scenariuszowe i błędy komunikacyjne, które powodowały niepotrzebne spięcia i kwasy w czasie battle questów. Reszta jest milczeniem.
War never changes?
Dziękujemy wam. Dziękujemy wszystkim tym, którzy byli z nami w ciągu tych pięciu lat. Tym, którzy tworzyli z nami największego polskiego battle larpa. Czy najlepszego? Nie wiemy. Chcielibyśmy wierzyć, że tak. Ale z drugiej strony – chcielibyśmy, żeby któryś z mnóstwa ogłoszonych nowych larpów bitewnych był lepszy niż najlepsza edycja BQ. Dlaczego? Bo to na pewno sprawi, że poczujemy lekkie ukłucie. To będzie nasza wk….wiona ambicja! Która pchnie nas do działania.
Bo jeżeli myślicie, że w kwestii battle larpów nie mamy już nic do dodania, to bardzo się mylicie!
A jeśli wy chcielibyście nam podziękować za pięć lat Battle Questa – no cóż… Nie będziemy kryli, że dla branży eventowej rok 2020 nie jest łatwy. Jeżeli rozważycie zakupy w naszym sklepie (do 26 kwietnia mamy promocję 25+5% zniżki na produkty z ekspresowej wysyłki), albo chociaż napisanie kilku miłych słów na naszej stronie czy profilu facebookowym, będziemy wam wdzięczni!
Tak czy inaczej – na pewno zobaczymy się na jakimś polu bitwy, kiedy tylko moc Shallyi i dyscyplina sigmarytów pokonają niewidzialne hordy Nurgla ! Trzymajcie się zdrowo!
ekipa 5 Żywiołów
Tomasz Lewandowski
Dodaj komentarz