Bestiariusz: upiór
Istnieje wiele teorii dotyczących pochodzenia upiorów. Wielu ludzi wierzy, że to dusze tych, którzy pozostawili po sobie jakieś niedokończone sprawy i teraz błąkają się po ziemi, czekając, aż ktoś przyniesie im ukojenie. Teolodzy od dawna spierają się, czy upiorem zostaje się za karę, czy może to czyjaś zła wola sprawia, że dusza nie może przejść na drugą stronę.
Wiedźmini często są wzywani do nawiedzeń, więc jesteśmy ekspertami w tej materii. I odpowiedź na pytanie skąd się biorą upiory brzmi: to zależy. Zdarza się, że dany upiór rzeczywiście przywiązany jest do danego miejsca i nie może go opuścić, dopóki nie zostaną spełnione odpowiednie warunki. Zazwyczaj wystarczy odnaleźć ciało zmarłego i je spalić. Czasami sprawa jest bardziej skomplikowana i rzeczywiście należy wykonać pewne czynności, które pozwolą upiorowi pożegnać się ze światem śmiertelnych. Może to być cokolwiek: przyniesienie mu zaginionej rzeczy; przyprowadzenie potomka, by zmarły mógł się należycie pożegnać; ukaranie jego mordercy.
Bardzo często upiór okazuje się być personifikacją złych emocji, które pozostawiły swoje echo w danym miejscu. Rozmawiając z upiorem wcale nie rozmawiamy ze zmarłym, tylko z niematerialnym symulakrum, stworzonym z nienawiści i żalu. Taki konstrukt będzie zabijał i karmił się strachem ludzi tak długo, aż ktoś go powstrzyma. Jak to uczynić? Wpierw trzeba upiora złapać w krąg wykreślony za pomocą znaku yrden. Nie jest to proste, bo istoty te zazwyczaj są szybkie i sprytne. Gdy ta sztuka się uda, należy dokończyć dzieła za pomocą srebrnego miecza, dla pewności pokrytego olejem przeciw upiorom.
— Reihard, wiedźmin Szkoły Mantikory
Szubrawcy! Złoczyńcy! Bezbożnicy! Właśnie tacy ludzie stają się po śmierci upiorami. Przed śmiercią wiedli żywot nędzny i pełen występku, zatem nie dziwota, że spotkała ich za to zasłużona kara. Teraz błąkają się po tym padole łez, pełni nienawiści i zazdrości do wszystkiego, co żywe. Nie zaznają spokoju, pełni bólu dopóty, dopóki nie odpokutują za swe grzechy.
Pamiętajcie, moje dzieci, upiór groźny jest i krzywdę swym dawnym bliźnim chce uczynić. W bezksiężycową noc, gdy zło jest najsilniejsze, upiora przegnać jest wyjątkowo trudno. Ale nie lękajcie się! Blask Wiecznego Ognia da przeklętnikowi odpór. Z modlitwą na ustach możecie sprawić, że upiór odstąpi, zrozumie swoje przewiny i zwróci swe lico ku światłości!
— Zdavko, kapłan Wiecznego Ognia, zabity podczas nieudanych egzorcyzmów przez upiora grasującego w krypcie Hierarchy Farnosa.
Mówiłem Ślepemu Pavo: “W tym grobowcu straszy, zostawmy go w spokoju”. Ale nie, głupi skurwiel uparł się i kazał nam tam wszystkim wejść. No i co? I tylko ja przeżyłem. Jak tylko włamaliśmy się do środka, rozpętało się piekło. Wycie, krzyki… Coś złapało Małego Larsa i tak nim pierdolnęło o ścianę, że złamało mu kark. Istne jatki, mówię wam. Uciekłem, nie patrząc się za siebie – lojalność wobec bandy to jedno, ale tu się rozchodziło o moje życie.
Tydzień później gadałem w karczmie z jednym magikiem. Zapytałem go o ten grobowiec. Coś tam pieprzył o “freskach” i “spuściźnie kulturowej elfów”. No i zrozumiałem. Ta krypta należała do jakiejś elfiej wiedźmy, która nawet po śmierci nie przestała nienawidzić nas, ludzi. No nic. Szkoda chłopaków, ale jak mnie znowu ktoś uparcie będzie namawiał na włam do niesprawdzonego grobowca, to mu pięknie odpowiem: “A całuj mnie w rzyć, matole jeden”.
— Bors, złodziej z Dorian
Piotr Kucharski
Dodaj komentarz